And as I watch you disappear into the ground
My one mistake was that I never let you down
So I'll waste my time and I'll burn my mind
I'm Miss Nothing, I'm Miss Everything
Wracałam do domu boso, bo moje genialne
szpilki były równie zajebiste, co niewygodne. Już dawno straciłam do nich
cierpliwość, a zimny asfalt dawał ukojenie moim stopom. Na ulicy nie było
żywego ducha, musiało być około czwartej nad ranem, dlatego byłam sama ze sobą
i ze swoimi myślami. Alkohol powoli wyparowywał z organizmu, a wraz z nim
powracała zdolność myślenia, która jednak czasem się przydawała. Sprawa była
prosta, dzisiejszy incydent był błędem i nigdy nie powinien się zdarzyć, bo
Łukasz ma swoje miejsce na ziemi i choćby nie wiadomo jak bardzo byłby
zajebisty, nie mam prawa go dotykać. Zupełnie nie wiedziałam, skąd pochodziła
uległość, jaką czułam w stosunku do diabelskiej Oliwii, ale jedno wiedziałam na
pewno – nie warto z nią zaczynać. Bądź co bądź, ojca miała owiniętego wokół
małego palca. Widziałam, jak na nią patrzył, kiedy bawiła się lalkami w salonie
i urządzała randki Barbie i Kenowi. W moich oczach wyglądała tak, jakby miała
zamiar pourywać tym biedactwom głowy.
Otrząsnęłam się z nieprzyjemnego stanu
zamyślenia i odpędziłam obraz zmasakrowanych zabawek od siebie. W jednej chwili
szłam zamyślona zupełnie pustą ulicą, a w następnej dostrzegłam zbliżające się
w zawrotnym tempie światła samochodu.
- Kurwa mać – moje słowa zginęły w
przeciągłym dźwięku klaksona i w tym momencie zupełnie odruchowo zamknęłam
oczy.
Kiedy otworzyłam zaciskane ze wszystkich sił
powieki, poczułam ulgę, bo znajdowałam się na chodniku. Nie krwawiłam, z tego
co zdążyłam stwierdzić wszystkie części ciała były na swoim miejscu. W takim
razie czemu to tak cholernie boli? Choć nigdy nie uważałam się za osobę
przesadnie uczuciową i docierał do mnie patos sytuacji, w jakiej się znalazłam,
doszłam do wniosku, że najzwyczajniej w świecie boli mnie zranione serce.
Otrzepałam się z kurzu, wstałam i ruszyłam w dalszą drogę, postanowiłam wcielić
w życie moją nową dewizę: trzeba być twardym, a nie miękkim. Tym razem
postanowiłam iść chodnikiem. Po samochodzie, który śmiertelnie mnie wystraszył
nie było śladu.
~~~
Fale
rozbijały się o brzeg, a ja stałam boso na piasku z twarzą zwróconą ku morzu i
napawałam się wietrzykiem, który niesamowicie orzeźwiał. Roześmiałam się do
siebie na wspomnienie nagłego impulsu, który pokierował mnie nad morze.
Spakowałam małą walizkę, podlałam kwiatki w mieszkaniu i wyruszyłam w drogę. Do
końca nie wiedziałam, gdzie przyjdzie mi się zatrzymać, ale nie to było
najważniejszym problemem. Miałam w planach jechać tam, gdzie poniesie mnie
droga. Dotarłam do Mielna i sama nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać, bo
pragnęłam odpoczynku, a tymczasem trafiłam do jednego z najbardziej imprezowych
miast na polskim wybrzeżu. Mimo późnej pory (w końcu zaczął się wrzesień),
kurort był przepełniony, a pogody mógł pozazdrościć niejeden ciepły kraj.
Słońce świeciło nieustannie i tylko bliskość morza dawała ukojenie zarówno
ciału jak i duszy.
Siląc
się na beztroskę oszukiwałam sama siebie, bo doskonale zdawałam sobie sprawę,
że Łukasz tak łatwo nie opuści mojego serca. Pieprzyć to, ja chciałam tylko
mieć trochę spokoju, uciec od jego telefonów, nieustających wizyt w moim
mieszkaniu i odciąć się zupełnie od przeszłości.
Skąd
mogłam wiedzieć, że przyczyna moich wszystkich trosk i pragnień jest tak
cholernie blisko mnie?
W
zasadzie, gdybym nie miała takiego nastawienia do świata, jakie prezentowałam
od pamiętnej ostatniej nocy z Łukaszem, mogłabym uznać, że człowiek, który
właśnie próbował mnie poderwać, jest całkiem słodki. Ale nie, mnie on
najzwyczajniej w świecie irytował.
-
A może jednak potrzebujesz pomocy w nakładaniu kremu do opalania? – zapytał
sądząc, że jego mina propozycja zachęci mnie do flirtu.
-
Nie, tak samo jak nie potrzebowałam jej piętnaście minut temu, kiedy
przyszedłeś do mnie po raz pierwszy – uśmiechnęłam się na siłę i zamknęłam
oczy. Poprawiłam dmuchaną poduszkę, licząc na to, że jak najszybciej odejdzie.
Leżałam na plaży wypełnionej po brzegi ludźmi, gdzie z trudem wcisnęłam mój
plażowy ręcznik. Rozgrzany piasek parzył mnie w stopy, które nie mieściły się
na moim posłaniu. Zaczęłam poważnie się zastanawiać, czy położenie się właśnie
w tym miejscu było dobrą decyzją. Kiedy chłopak odszedł, a po kolejnych
dwudziestu minutach znowu podszedł, stwierdziłam, że mam dość. Zebrałam swoje
rzeczy i ruszyłam do wyjścia z plaży.
Nie
wierzę w zbiegi okoliczności, dlatego gdyby ktoś powiedział mi, że w tym
momencie pewien wysoki przystojniak wylegujący się na kocu z piękną kobietą podniósł
głowę i dojrzał moją sylwetkę w tłumie ludzi – nie uwierzyłabym. I zupełnie nie
wiem, co bym zrobiła, gdyby nie popatrzył na leżącą kobietę, a następnie małą,
uroczą dziewczynkę bawiącą się na brzegu morza i nie zrezygnował z podniesienia
się z koca i sprawdzenia, czy to faktycznie ja. Pewnie uciekłabym, w końcu
ostatnio byłam mistrzynią w tej dziedzinie. Skąd mogłam wtedy wiedzieć o tym,
że ktoś mnie obserwuje?
~~~
Łukasz
miał cholerne przeczucie. Kiedy spojrzał w kierunku lądu, mignęła mu JEJ postać.
Była jego obsesją i postanowił za wszelką cenę sprawdzić, czy to jego wzrok
płata mu figle, czy faktycznie powinien zacząć wierzyć w przypadki. Bo podobnie
jak Natalia, nie wierzył. Jego wzrok padł na kobietę leżącą obok niego, na jego
piękną, byłą żonę i poczuł jeszcze większą chęć gonienia tamtej kobiety. Zaraz
potem dostrzegł Oliwię, bawiącą się w piasku, szczęśliwą, tak jak kiedyć i
zreflektował się, pozostając na swoim miejscu.
To
Natalia uciekła. Choć decyzję podjęła za ich oboje, to on nie zamierzał jej na
siłę zmieniać. Mimo że cierpiał jak nigdy dotąd. Nie będzie walczył o
szczęście, skoro ona go nie chce. Już nie.
Poczuł
rozdzierającą serce pustkę, a jego głowę zaatakowały wspomnienia wspólnie
spędzonych chwil. I gdy siedział tak na plaży, pośród krzyku mew, uświadomił
sobie, że choć tych chwil nie było zbyt dużo, to jednak Natalia była dla niego
kimś wyjątkowym. I zorientował się jeszcze, że pomimo młodego wieku jest zaskakująco
dojrzała. Podjęła poważną decyzję, by ratować jego i tak już rozpieprzone
małżeństwo. On sam wiedział, że nie ma już co ratować, ale z jej punktu
widzenia wszystko pewnie wyglądało zupełnie inaczej. Ona widziała przede
wszystkim Oliwię. Bał się, że jego córka nieświadomie, albo też świadomie
zmarnowała jego szansę na prawdziwy związek. Sam już nie wiedział, co o tym
sądzić.
-
Gdzie idziesz? – usłyszał po tym, jak energicznie podniósł się z koca.
-
Po piwo – odpowiedział oschle, bo nie musiał chwilowo udawać sympatii do byłej
żony, Oliwia była daleko.
-
Weź mi też – Kaśka uśmiechnęła się do niego, na co nie zareagował wcale.
-
Przyniosę, a potem cię nim obleję – mruknął do siebie, kiedy oddalił się na
bezpieczną odległość od tej harpi.
W
drodze powrotnej, kiedy ostrożnie stąpał po piasku, żeby nie wylać żadnego z
dwóch trzymanych w rękach kubków, po prostu wiedział, że coś jest nie tak. Nie
musiał nawet patrzeć na ex małżonkę Czuł całym sobą, że wydarzyło się coś
złego, a rozpacz malująca się na twarzy kobiety tylko utwierdziła go w tym
przekonaniu.
Ten przepiękny szablon podziwiacie dzięki geniuszowi Kill, której z tego miejsca pragnę bardzo serdecznie podziękować. :)
I w związku z szablonem mam pytanie - czy u Was jest on spójny, czy nagłówek "rozłazi się" z tłem?