- Oesu – wyartykuowałam nieporadnie, gdy
tylko moim oczom ukazał się stojący w progu Łukasz. Czarna koszula nie była do
końca zapięta, co pozwalało mi dojrzeć fragment jego idealnego torsu. Zanim
zdążyłam pomyśleć, jak bardzo mnie rozpala jego widok, podszedł do mnie i
pocałował mnie w policzek. Do moich zmysłów dotarł zapach perfum i chcąc nie
chcąc zaczęłam wariować. Pewnie dojrzał zachwyt w moich oczach, bo uśmiechnął
się szeroko.
- Zajebiście wyglądasz – powiedział i
wręczył mi trzymane w ręku wino.
- Dziękuję. Ty też niczego sobie –
kokieteryjnie zmrużyłam oczy i spojrzałam na butelkę, która znajdowała się
aktualnie w moich rękach. – Skąd wiedziałeś, że lubię różowe?
- Zrobiłem mały research. – zaczął się
śmiać, a ja ustąpiłam mu miejsca w drzwiach.
Od pewnego czasu siedzieliśmy przy stole i
konsumowaliśmy sporządzone przeze mnie wcześniej spaghetti, które było moim
daniem popisowym. Każdy, kto raz spróbował, wracał po więcej. Łukaszowi też
wyraźnie smakowało, bo nie mógł się nachwalić.
Prawdziwa uczta jednak, odbywała się pod
stołem. Nieustannie czułam rękę wędrującą po moich udach, ubranych w pończochy.
W miejscu, w którym kończyła się koronka i zaczynała się moja czarna sukienka,
zaczynała się też zabawa. Czułam elektryzujący dotyk na nagiej skórze, który
doprowadzał mnie niemal do szaleństwa. Westchnęłam ciężko, usiłując skupić się
na posiłku i tym, że Łukasz zabawiał mnie równocześnie rozmową. Spojrzałam mu
głęboko w oczy i po prostu nie potrafiłam utrzymać zmysłów na wodzy. Siedział
przy drugiej krawędzi kwadratowego stołu, w taki sposób, by patrzeć na mnie i
jednocześnie móc wyprawiać swoimi rękami na moich udach co tylko mu żywnie się
podobało.
- Dość – powiedziałam zdecydowanie, a on
spojrzał na mnie zszokowany. – Albo zajmiesz się mną porządnie w tej chwili,
albo umrę tutaj z pragnienia i będziesz miał mnie na sumieniu.
Chwilowe zawahanie przeminęło z wiatrem,
który jednocześnie przywiał niesamowite pragnienie, uwidocznione na twarzy
mojej dzisiejszej randki.
Take me, I'm alive
Never was a girl with a wicked mind
But everything looks better
When the sun goes down
I had everything
Opportunities for eternity
And I could belong to the night
Podśpiewywałam sobie w myślach, kiedy niósł
mnie do mojego własnego łóżka, później, kiedy zdzierał ze mnie skąpą sukienkę,
a zostawiając pończochy, bo podobno bardziej go kręci widok moich nóg
przyodzianych w koronki.
Nie protestowałam, odwdzięczyłam się
pozbawieniem go absolutnie wszystkich elementów garderoby; zaczynając od
powolnego rozpinania koszuli tak, by jeszcze bardziej go rozdrażnić, a kończąc
na gwałtownych ruchach doprowadzających do pozbycia się przeze mnie jego
spodni, kiedy to nie wytrzymałam i wszystkie pokłady samokontroli uleciały
gdzieś w przestrzeń. Prawdziwa zabawa dopiero się zaczynała.
- Oesu – znowu wyrwało się z moich ust ciche
westchnienie, wyrażające zachwyt jego klatką piersiową. Gładziłam jego tors,
idealnie wyrzeźbiony, twardy niczym skała, a moja ręka wędrowała ścieżką
rozkoszy do samego raju.
- Jesteś tak cholernie idealny, że aż
niemożliwy. – wyszeptałam w pewnym momencie i zażądałam – Udowodnij mi, że
jesteś prawdziwy.
- Mówisz, masz. – Na reakcję nie trzeba było
czekać długo, prowokacja się udała w stu procentach.
Chwilę później znalazłam się pod nim i
czułam, jak moja skóra pali się od intensywnych pocałunków. Obdarowywał mnie
swoimi ustami w sposób, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyłam. Byłam święcie
przekonana, że jest oddany w całości temu, co robi. Gdyby ktoś powiedział mi,
że tym wieczorze świat się skończy; nie miałabym nic przeciwko – umarłabym
spełniona.
-
Łukasz… - wyszeptałam. – Proszę cię…
- Ćśśśś… - wymruczał tylko i kontynuował
doprowadzanie mnie do szaleństwa, tym razem całując mój brzuch, pępek i
sprawnie przechodząc do najczulszego punktu mojego ciała. To, co wyczyniał
swoim językiem przechodziło moje pojęcie i powodowało u mnie nieustające
dreszcze rozkoszy. Złapałam go za włosy, żeby przypadkiem nie przerwał tej
rozpustnej czynności i rozpłynęłam się w zachwytach nad jego zdolnościami
oralnymi.
- Mmmmm… - wychrypiałam w końcu i gdy
poczułam, że świat przed moimi oczami nieco się rozmazuje, zdecydowanym ruchem
odsunęłam jego głowę i zaczęłam całować go z takim żarem, jakiego u siebie
jeszcze nie zarejestrowałam.
Równocześnie odnalazłam rękami jego
nabrzmiałego członka i sprawiłam, by nasze rozpalone ciała połączyły się w
jeden zsynchronizowany organizm.
- Oh, Natalie… - zdołał wyszeptać, a potem
zatraciliśmy się oboje w namiętnym uniesieniu.
~~~
- Fak. – powiedziałam bardziej do siebie,
niż do kogokolwiek innego, bo z tego co zdążyłam zauważyć, Łukasz spał.
Moja reakcja zdawała się być zupełnie na
miejscu, bo nie sądziłam, że dojdzie do tego, że mój dzisiejszy partner
zostanie na noc. Myślałam, że będzie chciał wracać do domu. Z drugiej jednak
strony cieszyłam się jak mała dziewczynka na myśl o nowej lalce, bo oto obok
mnie, na moim własnym łóżku, z nogami zaplątanymi w moje, spał bóg w ludzkim
ciele. Stwierdziłam, że długo mogę nie spotkać kogoś o tak idealnej sylwetce i
póki mam okazję, muszę się nim nacieszyć. Przez niezasunięte rolety wpadało do
pokoju światło ulicznej latarni, a ja podziwiałam rzeźbę jego klatki
piersiowej, pozwalając sobie na więcej i wodząc palcem po uwypuklonych
mięśniach. Mogłam sobie pozwolić, bo po tym, co przeżyliśmy wspólnie tej nocy,
gest ten wydawał się być zupełnie niewinnym. Poczułam nieodpartą chęć na
papierosa i wyślizgnęłam się po cichu z łóżka, tak, by nie obudzić Łukasza.
Chwyciłam poduszkę z kanapy w salonie,
paczkę papierosów i zapalniczkę z nadrukowanym Union Jackiem i udałam się na
balkon. Nogi zwisały między szczebelkami balustrady, a pod tyłek podłożyłam
poduszkę. Zamarzłabym przecież w czarnym koronkowym szlafroku, który narzuciłam
na siebie przed wyjściem na świeże powietrze.
Ze szluga wydobywał się dym, który sam w
sobie dawał mi ukojenie, a ja zapatrzyłam się w gwiazdy, które jak na złość tej
nocy były zupełnie niewidoczne na niebie. I chociaż tego nie lubię,
analizowałam sytuację, która mnie doprowadziła do miejsca, w którym aktualnie
jestem. Fajki dzisiaj wyjątkowo mnie otępiały i rezultatem mojej wizyty na
balkonie było zmarznięte ciało i żadnych konstruktywnych wniosków.
Kiedy wracałam do łóżka, czerpałam
sadystyczną przyjemność z faktu, że Łukasz śpi i najpewniej obudzi go niska
temperatura mojego ciała. Nie przeszkadzało mi to, wierzyłam, że uda mi się ją
znacząco podnieść i przy okazji doprowadzić do kolejnego orgazmu tej nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz