8/19/2012

3. Make me wanna die



- Oesu – wyartykuowałam nieporadnie, gdy tylko moim oczom ukazał się stojący w progu Łukasz. Czarna koszula nie była do końca zapięta, co pozwalało mi dojrzeć fragment jego idealnego torsu. Zanim zdążyłam pomyśleć, jak bardzo mnie rozpala jego widok, podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek. Do moich zmysłów dotarł zapach perfum i chcąc nie chcąc zaczęłam wariować. Pewnie dojrzał zachwyt w moich oczach, bo uśmiechnął się szeroko.
- Zajebiście wyglądasz – powiedział i wręczył mi trzymane w ręku wino.
- Dziękuję. Ty też niczego sobie – kokieteryjnie zmrużyłam oczy i spojrzałam na butelkę, która znajdowała się aktualnie w moich rękach. – Skąd wiedziałeś, że lubię różowe?
- Zrobiłem mały research. – zaczął się śmiać, a ja ustąpiłam mu miejsca w drzwiach.

Od pewnego czasu siedzieliśmy przy stole i konsumowaliśmy sporządzone przeze mnie wcześniej spaghetti, które było moim daniem popisowym. Każdy, kto raz spróbował, wracał po więcej. Łukaszowi też wyraźnie smakowało, bo nie mógł się nachwalić.
Prawdziwa uczta jednak, odbywała się pod stołem. Nieustannie czułam rękę wędrującą po moich udach, ubranych w pończochy. W miejscu, w którym kończyła się koronka i zaczynała się moja czarna sukienka, zaczynała się też zabawa. Czułam elektryzujący dotyk na nagiej skórze, który doprowadzał mnie niemal do szaleństwa. Westchnęłam ciężko, usiłując skupić się na posiłku i tym, że Łukasz zabawiał mnie równocześnie rozmową. Spojrzałam mu głęboko w oczy i po prostu nie potrafiłam utrzymać zmysłów na wodzy. Siedział przy drugiej krawędzi kwadratowego stołu, w taki sposób, by patrzeć na mnie i jednocześnie móc wyprawiać swoimi rękami na moich udach co tylko mu żywnie się podobało.
- Dość – powiedziałam zdecydowanie, a on spojrzał na mnie zszokowany. – Albo zajmiesz się mną porządnie w tej chwili, albo umrę tutaj z pragnienia i będziesz miał mnie na sumieniu.
Chwilowe zawahanie przeminęło z wiatrem, który jednocześnie przywiał niesamowite pragnienie, uwidocznione na twarzy mojej dzisiejszej randki.
Take me, I'm alive
Never was a girl with a wicked mind
But everything looks better
When the sun goes down

I had everything
Opportunities for eternity
And I could belong to the night
Podśpiewywałam sobie w myślach, kiedy niósł mnie do mojego własnego łóżka, później, kiedy zdzierał ze mnie skąpą sukienkę, a zostawiając pończochy, bo podobno bardziej go kręci widok moich nóg przyodzianych w koronki.
Nie protestowałam, odwdzięczyłam się pozbawieniem go absolutnie wszystkich elementów garderoby; zaczynając od powolnego rozpinania koszuli tak, by jeszcze bardziej go rozdrażnić, a kończąc na gwałtownych ruchach doprowadzających do pozbycia się przeze mnie jego spodni, kiedy to nie wytrzymałam i wszystkie pokłady samokontroli uleciały gdzieś w przestrzeń. Prawdziwa zabawa dopiero się zaczynała.
- Oesu – znowu wyrwało się z moich ust ciche westchnienie, wyrażające zachwyt jego klatką piersiową. Gładziłam jego tors, idealnie wyrzeźbiony, twardy niczym skała, a moja ręka wędrowała ścieżką rozkoszy do samego raju.
- Jesteś tak cholernie idealny, że aż niemożliwy. – wyszeptałam w pewnym momencie i zażądałam – Udowodnij mi, że jesteś prawdziwy.
- Mówisz, masz. – Na reakcję nie trzeba było czekać długo, prowokacja się udała w stu procentach. 
Chwilę później znalazłam się pod nim i czułam, jak moja skóra pali się od intensywnych pocałunków. Obdarowywał mnie swoimi ustami w sposób, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyłam. Byłam święcie przekonana, że jest oddany w całości temu, co robi. Gdyby ktoś powiedział mi, że tym wieczorze świat się skończy; nie miałabym nic przeciwko – umarłabym spełniona.
 - Łukasz… - wyszeptałam. – Proszę cię…
- Ćśśśś… - wymruczał tylko i kontynuował doprowadzanie mnie do szaleństwa, tym razem całując mój brzuch, pępek i sprawnie przechodząc do najczulszego punktu mojego ciała. To, co wyczyniał swoim językiem przechodziło moje pojęcie i powodowało u mnie nieustające dreszcze rozkoszy. Złapałam go za włosy, żeby przypadkiem nie przerwał tej rozpustnej czynności i rozpłynęłam się w zachwytach nad jego zdolnościami oralnymi.
- Mmmmm… - wychrypiałam w końcu i gdy poczułam, że świat przed moimi oczami nieco się rozmazuje, zdecydowanym ruchem odsunęłam jego głowę i zaczęłam całować go z takim żarem, jakiego u siebie jeszcze nie zarejestrowałam.
Równocześnie odnalazłam rękami jego nabrzmiałego członka i sprawiłam, by nasze rozpalone ciała połączyły się w jeden zsynchronizowany organizm.
- Oh, Natalie… - zdołał wyszeptać, a potem zatraciliśmy się oboje w namiętnym uniesieniu.
~~~
- Fak. – powiedziałam bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego, bo z tego co zdążyłam zauważyć, Łukasz spał.
Moja reakcja zdawała się być zupełnie na miejscu, bo nie sądziłam, że dojdzie do tego, że mój dzisiejszy partner zostanie na noc. Myślałam, że będzie chciał wracać do domu. Z drugiej jednak strony cieszyłam się jak mała dziewczynka na myśl o nowej lalce, bo oto obok mnie, na moim własnym łóżku, z nogami zaplątanymi w moje, spał bóg w ludzkim ciele. Stwierdziłam, że długo mogę nie spotkać kogoś o tak idealnej sylwetce i póki mam okazję, muszę się nim nacieszyć. Przez niezasunięte rolety wpadało do pokoju światło ulicznej latarni, a ja podziwiałam rzeźbę jego klatki piersiowej, pozwalając sobie na więcej i wodząc palcem po uwypuklonych mięśniach. Mogłam sobie pozwolić, bo po tym, co przeżyliśmy wspólnie tej nocy, gest ten wydawał się być zupełnie niewinnym. Poczułam nieodpartą chęć na papierosa i wyślizgnęłam się po cichu z łóżka, tak, by nie obudzić Łukasza.
Chwyciłam poduszkę z kanapy w salonie, paczkę papierosów i zapalniczkę z nadrukowanym Union Jackiem i udałam się na balkon. Nogi zwisały między szczebelkami balustrady, a pod tyłek podłożyłam poduszkę. Zamarzłabym przecież w czarnym koronkowym szlafroku, który narzuciłam na siebie przed wyjściem na świeże powietrze.
Ze szluga wydobywał się dym, który sam w sobie dawał mi ukojenie, a ja zapatrzyłam się w gwiazdy, które jak na złość tej nocy były zupełnie niewidoczne na niebie. I chociaż tego nie lubię, analizowałam sytuację, która mnie doprowadziła do miejsca, w którym aktualnie jestem. Fajki dzisiaj wyjątkowo mnie otępiały i rezultatem mojej wizyty na balkonie było zmarznięte ciało i żadnych konstruktywnych wniosków.
Kiedy wracałam do łóżka, czerpałam sadystyczną przyjemność z faktu, że Łukasz śpi i najpewniej obudzi go niska temperatura mojego ciała. Nie przeszkadzało mi to, wierzyłam, że uda mi się ją znacząco podnieść i przy okazji doprowadzić do kolejnego orgazmu tej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz